środa, 19 lutego 2014

OGŁOSZENIE

Hej kochani, piszę szybką notkę, bo w ogóle nie powinno mnie tu być. Chciałam wam powiedzieć, że mam małe problemy i pewnie przez najbliższe dwa-trzy tygodnie nie dodam żadnego nowego rozdziału. Oczywiście będę je tworzyła na kartkach, ale przepisanie potem tego wszystkiego trochę mi zajmie, więc proszę was bardzo o wyrozumiałość :) mam nadzieję, że nie jesteście na mnie aż tak bardzo źli bo to w ogóle jest cud że mogę wam to teraz napisać. Całuski dla was kochani i jeszcze raz bardzo przepraszam :c do zobaczenia wkrótce! <3 




Loooove you.... <3

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział II

Od trzydziestu minut siedziałam bezczynnie wpatrując się w swoje lustrzane odbicie. Piosenki lecące na całą głośność z odtwarzacza sprawiały, że czułam się w końcu w pełni szczęśliwa. Jak co piątek moich rodziców nie było w domu, ponieważ zapraszani byli na pewnego rodzaju bale,bankiety czy przyjęcia. Zazwyczaj musiałam chodzić razem z nimi, jednak dzisiaj wymignęłam się symulując ogromnym bólem brzucha. Max dzięki bogu nocował u jednego z kolegów, dlatego nie miałam żadnego problemu z wieczornym wyrwaniem się na imprezę. Luke miał zjawić się u mnie za niecałe czterdzieści-pięć minut, a ja nadal nie miałam pojęcia w czym pójdę. Wywalając wszystko z szafy w końcu zdecydowałam się na czarną sukienkę,którą niedawno kupiłam razem z mamą. Do tego mocny makijaż, szpilki i czarna torebka i przeglądając się w lustrze mogłam stwierdzić, że chyba wyglądam w porządku. To była moja druga impreza na Manhattanie, dlatego tym bardziej starałam się wyglądać dobrze, szczególnie, że za pierwszym razem niezbyt się popisałam swoją inteligencją... Z rozmyśleń wyrwało mnie lekkie stukanie czymś o szybę. Podeszłam do okna i gdyby nie moja zwinność,oberwałabym kamykiem w sam środek twarzy. 
- Czy ciebie kompletnie powaliło?! - Krzyknęłam poirytowana do Luk'a, któremu od razu mina zrzedła widząc mnie całą czerwoną. Chłopak roześmiał się, otwierając na pokaz drzwi od swojego mercedesa i wskazując mi tym samym, że mam zejść na dół. Zamknęłam szczelnie okno, chwyciłam w przelocie komórkę i inne potrzebne rzeczy i chowając je do torebki, wyszłam na dwór. Blondyn opierał się o auto mierząc mnie wzrokiem z góry do dołu. Wyminęłam go i wsiadłam na miejsce pasażera, do którego drzwi cały czas trzymał otwarte.
- Luke proszę cię, nie gap się na mnie jak napalony zbir tylko ruszaj - Wystawiłam w jego stronę język, na co chłopak odpowiedział tym samym i potrząsając z otępienia głową,zrobił to co powiedziałam, po czym sam wskoczył na miejsce kierowcy. Wyłożyłam się wygodnie na siedzeniu, ponieważ nasza droga miała trochę potrwać. Luke ściszył radio i co chwilę przyglądał mi się w ciszy. Posłałam w jego stronę lekki uśmiech, na co blondyn odwrócił swoje spojrzenie.
- Luke,wszystko w porządku? - Zdziwiło mnie trochę zachowanie chłopaka. Gdy stanęliśmy na światłach,mój przyjaciel wypuścił ciężko powietrze z ust i opadając na fotel,odwrócił wzrok na samochodową szybę. Wyciągnęłam rękę i położyłam ją na spiętej dłoni chłopaka,chcąc dodać mu tym samym pewnego rodzaju otuchy. Blondyn wzdrygnął się lekko,jednak nadal pozostał w tej samej pozycji.
- Nie powinienem cie tam zabierać - Luke oparł swoje czoło o taflę szkła. Nie wiedziałam zbytnio co mu odpowiedzieć,ponieważ naprawdę nie powinnam iść na tą imprezę. Nie tylko ze względu na mojego ojca, ale też dlatego,że nie do końca byłam tam bezpieczna. A oczywiście akurat moje bezpieczeństwo było jedną z najważniejszych rzeczy dla osiemnastolatka. Uśmiechnęłam się sama do siebie i mocniej ścisnęłam dłoń chłopaka,który tym razem popatrzył prosto w moje oczy.
- Luke,wiem że nie powinnam tam iść po ostatnim razie. Nawet nie wiesz jak doceniam to,że się o mnie martwisz,ale obiecuję ci że dzisiaj będę ostrożniejsza. Nie zawracaj sobie głowy tym wszystkim,proszę. Chcę móc normalnie spędzić wieczór z moimi przyjaciółmi - Mówiąc to dotknęłam rozgrzanego policzka chłopaka. Luke znów wypuścił powietrze z ust i ręką przejechał po swoich włosach
- Yh,dobrze - Chłopak ruszył dalej,a ja zadowolona z efektu powtórnie opadłam na wygodne siedzenie, ale tym razem pogrążając się w myślach.

Gdy wtedy przekroczyłam próg klubu niezbyt wiedziałam co się wokół mnie dzieje. Po raz pierwszy byłam na tego rodzaju imprezie i wszystko wydawało się takie inne,nowe. W końcu wyrwałam się z pod klosza ojca,który od małego wychowywał mnie na idealną córeczkę,którą i tak z dnia na dzień przestawałam być. Zajęliśmy z przyjaciółmi stolik oddalony znacznie od wejścia i po zamówieniu zimnych napoi pogrążyliśmy się w dyskusji. Po pierwszych miesiącach spędzonych w Downtown nie byłam jeszcze dobrze zorientowana, dlatego moim przyjaciołom aż oczy świeciły się z radości, że będą mogli przekazać mi swoją wiedzę na temat tego miejsca. Zatracając się w opowieści Troian dotyczącej jakiegoś nauczyciela ze szkoły, omiotłam wzrokiem pomieszczenie w którym się znajdowałam. Ci ludzie, którzy przychodzili tu dla zabawy, zrelaksowania, pewnego rodzaju odpoczynku prowadzili wspaniałe życie. Byli wolni, niezależni i w mojej głowie pojawiła się myśl czy oni w ogóle zdają sobie sprawę z tego jak niektórzy im zazdroszczą. W pewnym momencie moją uwagę przykuła czwórka chłopaków siedząca zupełnie po drugiej stronie klubu. Z tego co mogłam wywnioskować byli starsi ode mnie o dobre dwa lata i na pewno nie należeli do osób, z którymi można by było uciąć sobie luźną pogawędkę. Na twarzy jednego spostrzegłam głębokie blizny, które niemal całe ją pokrywały. Blizny zadane od czegoś ostrego i lekkiego. Noża. Nagle jego spojrzenie spoczęło dokładnie w moich zielonych tęczówkach, a nieznajomy uśmiechnął się w taki sposób, że moim ciałem zawładnęły bardzo nieprzyjemne dreszcze. Chłopak nadal z szatańskim uśmieszkiem wymalowanym na twarzy, szepnął coś do swoich koleżków, po czym wstał od stołu i ruszył dokładnie w moją stronę. Natychmiast powróciłam wzrokiem do moich przyjaciół, a mój przyspieszony oddech i paznokcie wbijające się boleśnie w uda sprawiły,że zalałam się cała potem.
- Cześć niunia - Głos, który wydała osoba stojąca przede mną odbił się po mnie niczym uderzenie w gong. Moi przyjaciele, którzy przez cały czas pochłonięci byli rozmową siedzieli teraz wpatrując się w ogromnego faceta z totalnym zdezorientowaniem.
- Czego od niej chcesz? - Luke prawie natychmiast podniósł się z siedzenia i przybierając grobową minę stanął przede mną w ten sam sposób zasłaniając mnie swoim ciałem. Luke...
- Nie mówiłem do ciebie gnoju, tylko do tej uroczej blondynki schowanej za tobą - Wyraz twarzy nieznajomego w jednej sekundzie zmienił się na zupełnie mroczny, a z jego oczu buchnął żywy ogień, zresztą tak samo jak z oczu Luka. Moje zbielałe kostki zaczęły tak niemiłosiernie boleć,że zrezygnowałam z dalszego zaciskania paznokci. Nie mogłam pozwolić na to, żeby mojemu przyjacielowi coś się stało. Gdyby tak...nie wybaczyłabym sobie tego do końca życia. Wykonałam szybki ruch i pochwyciłam dłoń blondyna co tylko on mógł zauważyć.
 Chłopak popatrzył na mnie z pewnego rodzaju bólem w oczach i odwzajemnił mój uścisk. Posłałam w jego stronę lekki uśmiech by dodać nam obydwu otuchy i podążając jego śladem, podniosłam się z kanapy patrząc prosto w oczy faceta, na którego twarzy widniał teraz triumfalny uśmiech.
- Mała, jeśli chcesz posłuchać o czym gadamy z koleżkami z chęcią przyjmiemy cie do naszego stolika
- Ona nigdzie z tobą nie pójdzie - Luke wyrwał się
do przodu, jednak w porę go powstrzymałam, szeptając w jego stronę, że nie warto. Obcy pochylił się nieznacznie w naszą stronę tak, że dzieliło go od twarzy Luka kilkanaście centymetrów.
- Powiedziałem ci sukinsynie, żebyś zamknął ryj, bo nie pytam o to ciebie czyż nie?! - W ostatniej chwili odepchnęłam Luka za siebie, a po chwili poczułam tylko mocne uderzenie w policzek z pięści i coś zimnego zderzającego się z moimi plecami.
- Lily! - Po całym klubie rozległ się przeraźliwy krzyk dziewczyn,jednak ja byłam zbyt oszołomiona żeby chodź podnieść powieki - O Boże! Lily błagam otwórz oczy! - Zrozpaczony głos Shay, której jedna ręka znalazła się pod moją głową natomiast druga złączyła się z moją własną.

- Shy, nic mi nie jest. Po prostu głowa mi odpada,
tyle - Powiedziałam uśmiechając się i otwierając oczy. Moja przyjaciółka płakała, ale widząc mój uśmiech sama zaśmiała się przez łzy.
- Lily! Ale ty oberwałaś w głowę o posadzkę! I jeszcze pięścią w policzek! Na pewno nic ci nie jest? Musimy jechać do szpitala!
- Nie! Nie możemy! Jeśli mój ojciec się o tym dowie to koniec z jakimkolwiek wychodzeniem z domu Shay! Kto jak kto ale ty to wiesz. - Krzyknęłam trochę spanikowana. Jeśli rodzice dowiedzieliby się, że w ogóle opuściłam dom pod ich nieobecność, nie mówiąc im o tym i przy okazji jadąc do najgorszej dzielnicy w Manhattanie, zaczęłoby się znowu piekło jakie miałam przedtem.
- Oh, Lil - Przyjaciółka pomogła mi wstać i zamknęła mnie w mocnym uścisku. Zaraz potem dołączyły do nas Lucy i Troian. Gdy odsunęłyśmy się od siebie zauważyłam, że w klubie panuje ogromny chaos. Jakaś dziewczyna kazała mi usiąść, gdy w tym samym czasie druga przyniosła mi szklankę wody. Rozglądając się dookoła nigdzie nie mogłam znaleźć tej czwórki facetów, ani Luka.
- Luke! Gdzie on jest? - Gwałtownie wstałam co nie było zbyt dobrym pomysłem,bo gdyby nie Lucy już dawno znów leżałabym na podłodze.
- Wyszedł przed klub zaczerpnąć świeżego powietrza - Skinęłam głową w stronę Shay dziękując jej za informację i ruszyłam w stronę wyjścia. Znajdując się na świeżym powietrzu mocniej wciągnęłam powietrze do ust i widząc chłopaka siedzącego na krawężniku z głową w dłoniach, usiadłam obok niego. Luke podniósł zaciekawione spojrzenie i widząc moją twarz bez słowa przytulił mnie do siebie.
- Lily przepraszam. To ja powinienem tam stać a nie ty. To ja powinienem oberwać... - 
- Luke, proszę przestań. Żadne z nas nie powinno tam stać. Nie obwiniaj się bo to nie jest twoja wina, tylko moja. Nie powinnam na niego patrzeć,reagować... przepraszam - Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Oh Lil - Staliśmy tak przytuleni przez kilka minut, aż do czasu kiedy dziewczyny zaniepokojone naszą długą nieobecnością wyszły na zewnątrz. W drodze powrotnej do domu nasunęło mi się na myśl jedno pytanie.
- Luke, tak właściwie to gdzie podziali się ci faceci? - 
- Uciekli Lily, uciekli - ...

- Lily? Już jesteśmy w Inwood. - Spokojny głos mojego przyjaciela wybudził mnie z dziwnego transu.
Samochód zatrzymał się,a kierowca zdążył odpiąć już swoje pasy. Wyjrzałam przez szybę,a światła dobiegające z wewnątrz klubu raziły w moje oczy.
- Chcesz tam iść? - Luke posłał w moją stronę badawcze spojrzenie. Uśmiechnęłam się i odpięłam swoje pasy w odpowiedzi,po czym wyszłam na ulicę. Wchodząc do zatłoczonego pomieszczenia rozejrzałam się podejrzliwie w poszukiwaniu jakiś niemile widzianych twarzy,jednak nikogo podejrzanego nie znalazłam.
- Oh przepraszam - Jakaś osoba przechodząca obok mnie przez przypadek szturchnęła mnie w ramię. Odwróciłam się w jej stronę i od razu spotkałam się z przepięknym błękitnym spojrzeniem. Poczułam jak moje policzki w kilka sekund robią się czerwone. Od kiedy ty się kurwa Lily tak często rumienisz?!
- Nic się nie stało - Na mojej twarzy zagościł przyjazny uśmiech,który chłopak od razu odwzajemnił. Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem jednak zaraz usłyszałam za sobą głos przyjaciółki.
- Hej Lil,idziesz? - Troian przeniosła swoje spojrzenie na chłopaka po czym z powrotem na mnie.
- Tak tak - uśmiechnęłam się jeszcze raz w stronę nieznajomego i ruszyłam za dziewczyną. Docierając do barku przy którym siedziała cała grupka moich znajomych, zamówiłam jednego drinka i wdrapałam się na jedno z wysokich krzeseł. Dawne stoliki zniknęły, dając tym samym więcej miejsca tańczącym. Z głośników porozstawianych po kontach leciała donośna muzyka,a parkiet był prawie cały zapełniony ludźmi. Wypijając swoje zamówienie,zeskoczyłam z siedzenia i popatrzyłam na moich przyjaciół.
- Idziemy tańczyć? - Gdy o to zapytałam na ich twarzach zagościły szerokie uśmiechy,po czym wszyscy skierowaliśmy się na sam środek parkietu. Nie dbając o to ile osób się na nas patrzy dałam się ponieść skocznej muzyce. Po chwili poczułam lekki dotyk na ramieniu. Odwróciłam się w stronę niedawno widzianego chłopaka.
- Chcesz zatańczyć? - Blondyn wystawił w moim kierunku swoją dłoń,a ja bez namysłu za nią chwyciłam.
- Shay,jakby co to wiesz z kim mnie szukać - Mrugnęłam w stronę  dziewczyny na co ona tylko się zaśmiała i pomachała na pożegnanie. Przedzierając się przez tłum dotarliśmy do najmniej zatłoczonej części sali gdzie oplotłam ręce dookoła szyi chłopaka. Zaczęliśmy się poruszać w rytm muzyki, a jego dłonie ani na chwile nie opuszczały moich pleców.
- Jestem Matt - Na zaróżowionych policzkach chłopaka znów pojawiły się te urocze dwa dołeczki.
- Lily,miło mi - Po kilku przetańczonych piosenkach chłopak zaprowadził mnie do barku gdzie zamówił dla nas drinki i pochłonęliśmy się w rozmowie. Co chwile śmiałam się z opowiadanych przez niego historyjek,a on prawie po każdej zamawiał nam kolejną kolejkę. Po szczęściu historyjkach czułam,że w moim brzuchu zaczyna dziać się coś niedobrego.
- Zaraz wracam - Powiedziałam w stronę chłopaka,po czym pobiegłam prosto do opuszczonej toalety, w której zwróciłam całą zawartość żołądka. Opierając się o umywalkę popatrzyłam w lustro na swoje przeszklone oczy,po czym poprawiając włosy i trzymając się za brzuch,wyszłam z pomieszczenia. Nagle coś z ogromną szybkością przygniotło mną o ścianę tak, że uderzyłam się w to samo miejsce co ostatnio. Co jest?! Otwierając oszołomiona oczy,zetknęłam się z natarczywym spojrzeniem Matt'a,który unosząc moje obydwa nadgarstki nade mnie,gwałtownie się do mnie zbliżył
- Jesteś taka niewinna,taka nieświadoma,taka naiwna - Z ust chłopaka wydobył się cichy warkot,a sam przycisnął mnie bardziej do zimnej powierzchni. Syknęłam z bólu,a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Pomocy! Matt błagam cię wypuść mnie - Starałam się przebić głosem  muzykę,co sprawiło że blondyn po raz kolejny się zaśmiał
- Krzycz krzycz mała, i tak cię nikt nie usłyszy - Kończąc to zdanie chłopak wbił się boleśnie w moje usta, na co jęknęłam donośnie i zaczęłam się miotać. Matt czując mój opór tylko bardziej zbliżył się do mnie sprawiając w ten sposób,że nasza ciała praktycznie całe się stykały,a ja nie byłam w stanie wykonać żadnego ruchu. Jedna z jego rąk oderwała się od moich zbolałych nadgarstków i zaczęła sunąć po mojej nodze w górę do linii sukienki.
- Luke - zaskomlałam w usta chłopaka na co tylko wzmocnił swój pocałunek. W pewnym momencie Matt został ode mnie gwałtownie odepchnięty, a ja nie mogąc utrzymać równowagi zsunęłam się po ścianie. Nie patrząc na osobę,która odepchnęła go ode mnie, podwinęłam nogi i schowałam pomiędzy nie głowę nie kontrolując już swoich łez.
- Ty pieprzony gnoju! Jak ty kurwa śmiałeś się ją tknąć?! - głos który usłyszałam wydał mi się skądś znajomy,jednak słona ciecz spływająca po moich policzkach uniemożliwiła mi widoczność. Słyszałam tylko głuche odgłosy uderzania i ciche skomlenie Matt'a. Gdy udało mi się ujrzeć kontury postaci zobaczyłam blondyna leżącego na podłodze i drugą osobę pochyloną nad nim i uderzającą co chwile chłopaka pięściami. Poruszyłam się niespokojnie, a obraz przed moimi oczami zaczął się rozmazywać. Czyżbym mdlała? Napastnik słysząc mój ruch odwrócił się w moją stronę,w tym samym czasie w którym moja głowa spoczęła na zimnej posadzce, a wzrok już prawie całkowicie się zatracił. Nieznajomy podbiegł do mnie i klęknął obok mnie podkładając swoje duże dłonie pode mnie i podnosząc mnie,przyciągając prosto do twardego torsu. Przez ułamek sekundy zdążyłam zobaczyć jeszcze kolor oczu chłopaka. Oczu,które wydały mi się tak dobrze znane. Harry.
- Nie bój się Lily,teraz jesteś bezpieczna - usłyszałam za nim całkowicie pochłonęła mnie ciemność.

Hah! Wyrobiłam się! :D No więc II rozdział za nami i mam nadzieję, że wam się spodoba, ponieważ naprawdę włożyłam w niego wiele wysiłku,a za dwie godziny "wstaje" po wyjeżdżam do Austrii <3 Dziękuję bardzo za miłe komentarze pod I rozdziałem i mam nadzieję, że pod tym również się takie znajdą :) Pozdrawiam was serdecznie kochanie xo 

 
ubrania dziewczyn na imprezie