poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział I

Gdy pierwsze promienie słoneczne zaczęły pojawiać się nad horyzontem,ja siedziałam już na balkonie obserwując to przepiękne zjawisko jakim jest wschód słońca. Czując chłodny wiatr na swojej skórze,opatuliłam się szczelniej cienkim sweterkiem,a moje ręce mocniej zacisnęły się na kubku z letnią,do połowy wypitą kawą. Wszyscy w domu,łącznie z moim dziewięcioletnim bratem Maxem jeszcze spali,dlatego byłam szczęśliwa mając chwilę ciszy tylko dla siebie. Zostało mi półtorej godziny do rozpoczęcia lekcji,dlatego w spokoju zeszłam na dół i na palcach podeszłam do ogromnej lodówki, z której wyciągnęłam mleko,a następnie sięgnęłam po opakowanie płatków znajdujące się obok na blacie. Gdy kończyłam swoje śniadanie,usłyszałam kroki na schodach oznajmiające,że ktoś z rodziny również już wstał.
- Witaj kochanie - Mama w swoim puchowym, błękitnym szlafroku weszła do kuchni,przy okazji cmokając mnie w czoło.
- Hej mamo - Odpowiedziałam uśmiechając się do niej lekko. Rodzicielka podeszła do czajnika i nacisnęła na czerwony guzik oznaczający uruchomienie maszyny. Nieprzyjemny szum wypełnił cały dom. Kobieta otworzyła usta chcąc coś powiedzieć,jednak wyprzedził ją w tym ojciec wchodzący właśnie do pomieszczenia.
- Dzień dobry - Powiedział swoim jak zwykle,donośnym głosem
- Dzień dobry - Odpowiedziałyśmy z mamą w tym samym czasie. Spuściłam wzrok w miskę,grzebiąc niespokojnie w resztce płatków.
- Na którą masz dzisiaj do szkoły Lilliano? - Czułam jego spojrzenie na sobie,jednak naczynie na którym spoczywał mój wzrok pochłonęło całą moją uwagę.
- Na 8:20 tato - Powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Nienawidziłam jak mówił do mnie Lilliana. Czemu tak?! Czemu po prostu nie Lilly czyli tak jak każdy kto zna moje cholerne imię?! Tata tylko odburknął coś pod nosem, po czym zabrał się za zalewanie gotową już wodą przygotowanych przez mamę kubków. Nie dokańczając śniadania mruknęłam ciche "dziękuję" i odeszłam z powrotem do pokoju,by przygotować się do szkoły. Wzięłam szybki prysznic, a następnie owinięta w ręcznik wyszorowałam zęby i spinając włosy w wysoki kucyk, podeszłam do szafy z ubraniami. Wyciągnęłam pierwsze lepsze ciuchy, które wpadły mi do rąk, po czym pakując do torby potrzebne rzeczy zbiegłam na parter.

 
- Ja wychodzę! - Krzyknęłam do rodziców, ubierając w tym samym czasie wysokie, beżowe szpilki. Jak na złość akurat w drzwiach od holu pojawił się tata i zbadał mnie wzrokiem od góry do dołu. Wymuszony uśmiech rozświetlił moją twarz.
- Ślicznie wyglądasz - Powiedział jak zwykle swoim obojętnym tonem.
- Dziękuję. Pa mamo! - I jak najszybciej wyszłam z domu. Podeszłam do krawężnika, przy którym stało moje audi r8  i zgrabnie weszłam do środka. Położyłam swoje dłonie na kierownicy i na chwilę przymknęłam oczy. Kochałam to auto. Było jedną z niewielu rzeczy, które tolerowałam w swoim otoczeniu. Jednak z drugiej strony nienawidziłam tego,że mój tata musiał podarować mi na szestnastkę właśnie TEN samochód. W zupełności wystarczyłby jakiś starszy model, ale akurat w tej sprawie nie miałam nic do gadania. Popatrzyłam w stronę domu prosto w okno od salonu,gdzie ujrzałam kamienną twarz mojego ojca,który jak zwykle odprowadzał mnie wzrokiem. Ze złości wbiłam mocniej paznokcie w kierownicę. Najlepiej jak tylko umiałam, uśmiechnęłam się słodko,po czym w pośpiechu odpaliłam samochód i ruszyłam przed siebie. Stając na pierwszym czerwonym świetle w bezpiecznej odległości od domu, jak zawsze ściągnęłam szpilki z obolałych już nóg i rzuciłam na tyły pojazdu,gdzie ześlizgnęły się pewnie pod siedzenie. Uśmiechnęłam się sama do siebie po czym włączyłam radio. Po całym samochodzie rozległ się donośny dźwięk gitary elektrycznej z jednej z moich ulubionych piosenek. Widząc zielone światło, z piskiem opon ruszyłam dalej.
Podjeżdżając po ok. piętnastu minutach na szkolny parking, z łatwością znalazłam wolne miejsce i wyłączyłam silnik. Nie dbając o to czy ktoś właśnie mnie obserwuje, ściągnęłam z siebie kurtkę razem z bluzką i spodniami,wyciągając z torby inny komplet ubrań i zakładając zamiast tamtego. Chwyciłam czarne buty,które w ukryciu przed światem spoczywały pod fotelem i wsunęłam je na nogi. Przerzuciłam książki z torby do plecaka, a ze schowka wyciągnęłam czarny eyeliner i tusz do rzęs. Robiąc dość widoczny makijaż,stwierdziłam,że w końcu mogę bez wstydu wyjść z samochodu. Jak co dzień.

Idąc pewnym krokiem w stronę wejścia widziałam te wszystkie pary oczu, które to z mojego samochodu przenosiły spojrzenia na mnie i z powrotem. Po prawie pół roku nauki w tym liceum można było się przyzwyczaić do ciekawskich spojrzeń, które towarzyszyły mi codziennie, ale i tak nie rozumiałam co w moim audi było takiego wyjątkowego żeby ślinić się na jego widok. To było tak cholernie irytujące. Znajdując w końcu moją szafkę pośród setek innych,wrzuciłam do niej niepotrzebne podręczniki,zamieniając je z tymi na dzisiaj. Zamknęłam szafkę i krzyknęłam widząc za nią moją przyjaciółkę opartą o sąsiednią z ogromnym uśmiechem na twarzy. Dziewczyna zaczęła śmiać się na cały korytarz z mojej reakcji na co ja uderzyłam ją otwartą dłonią w czoło.
- Shay ty idiotko! Chcesz żebym dostała zawału?!
 - Też miło cię widzieć kochanie - Dziewczyna przytuliła mnie mocno do siebie,a ja odwzajemniłam uścisk. Shay była moją przyjaciółką od dzieciństwa. Mieszkałyśmy obok siebie w Melbourne, jednak w wieku czternastu lat przeprowadziła się wraz z rodziną do Londynu. Nigdy nie straciłyśmy kontaktu,ale tak strasznie za nią tęskniłam i aż skakałam z radości,gdy usłyszałam,że po trzech latach będziemy w końcu mogły znów się zobaczyć. Nasi rodzice byli i nadal są przyjaciółmi,a z racji tego,że ojciec Shay jest bardzo dobrym, bogatym architektem, mój tata jeszcze chętniej spędza czas w jego otoczeniu. Mama siedemnastolatki jest bardzo miłą osobą i świetnie się dogaduje z moją. Mają bardzo podobne charaktery,zresztą tak jak ja z przyjaciółką, co sprawia, że łączy je jeszcze większa przyjaźń i zrozumienie.
Ruszyłyśmy wzdłuż korytarza kierując się w stronę klasy, gdzie za kilka minut miała odbyć się pierwsza lekcja. Szłyśmy w komfortowej ciszy, idąc pewnym krokiem i patrząc tylko przed siebie.
- Uważaj jak łazisz - Warknęła osoba, która przechodząc właśnie obok, z całej siły uderzyła mnie ramieniem. Prychnęłam zdenerwowana pod nosem i odwróciłam się do niej w celu wygarnięcia braku kultury, jednak postać zdążyła zniknąć mi z pola widzenia. Dziwne.
- Wszystko ok? - Shay podeszła do mnie patrząc się w tym samym kierunku co ja. Kiwnęłam tylko głową i poszłyśmy dalej prosto w stronę drzwi z numerem XIII. Gdy przekroczyłam próg klasy usłyszałam czyiś pisk, a zaraz potem nieznane mi ramiona oplotły mnie w silnym uścisku.
- Lilliano! Czemu mi wczoraj nie odpisywałaś? Martwiłam się! - Lucy prawie mnie dusząc powiedziała z wyrzutem w głosie,jednak w jej oczach nadal tańczyły iskierki. Westchnęłam i odwzajemniłam uścisk mojej przyjaciółki.
- Lu, zostaw Lil bo ją jeszcze udusisz - Troian stanęła za nami i zaśmiała się widząc naszą przytulankę. Gdy zaczęłam się bezsensownie tłumaczyć Lucy z powodu mojego wczorajszego niereagowania na jej smsy, do klasy wszedł profesor co sprawiło, że wyratował mnie z opresji.
- Dzień dobry,dzisiaj zajmiemy się... - Zaczął nauczyciel matematyki,jednak skrzypnięcie oznaczające otwieranie drzwi przeszkodziło mu w wypowiedzeniu dalszej części zdania. Wysoki,szczupły chłopak z burzą loków na głowie i czarnych okularach słonecznych na nosie, wszedł do klasy, a na jego widok miałam wrażenie, że wszyscy dookoła mnie wciągnęli głębiej powietrze.
- Przepraszam za spóźnienie - Z ust bruneta wydobyło się ciche chrypnięcie, a jego niski głos sprawił, że po moim ciele przebiegł nieprzyjemny dreszcz. 
- Ah tak... - Powiedział raczej do siebie profesor i rzucił w stronę chłopaka tylko przelotne spojrzenie, po czym kontynuował swój wykład. Co jest kurwa? Mi jako nowej zrobili jakieś idiotyczne powitanie, a ten tylko wszedł,mruknął coś pod nosem i usiadł. Chyba,że...
- Shay - Szepnęłam do mojej przyjaciółki siedzącej obok,która popatrzyła pytająco w moją stronę - Kto to jest? - Zapytałam pokazując niezauważalnie w stronę lokatego chłopaka. Dziewczyna patrząc we wskazany przeze mnie kierunek mocniej wciągnęła powietrze do płuc. 
- Wystarczy ci tylko to, że to nie jest towarzystwo dla ciebie - Odpowiedziała lekko zdenerwowana i powtórnie skupiła swoją uwagę na starym profesorze. Nie rozumiem co się dzisiaj stało z tymi ludźmi,ponieważ w klasie było tak cicho, że aż słyszałam muchę przelatującą co chwilę nad głową matematyka. Z zaciekawieniem odwróciłam powoli głowę przez jedno ramię w stronę obcego, który akurat ściągnął swoje rai-bany, a jego intensywnie zielone tęczówki spoczęły prosto w moich brązowych. To on. Wiedziałam,że jego twarz jest mi skądś znana, ale dopiero teraz widząc kolor oczu chłopaka przypomniałam sobie, że to właśnie jego widziałam wczoraj w klubie. Dziwnym było wtedy dla mnie, że chłopak którego nigdy wcześniej nie widziałam, tak po prostu przysiadł się do najgorszych chłopaków ze szkoły, którzy spędzali czas tylko i wyłącznie w swoim towarzystwie chyba, że akurat byli zajęci pogrywaniem z jakimiś naiwnymi panienkami. Do końca lekcji nie popatrzyłam już w stronę chłopaka, jednak mogłabym przysiąc,że brunet co chwilę patrzy w moją stronę. Po zakończonej matematyce i kilku ostatnich lekcjach, odetchnęłam z ulgą, że w końcu tydzień się zakończył. Po pierwszej lekcji na której go widziałam tajemniczy chłopak zniknął, jakby rozpłynął się w powietrzu. Nie interesowało mnie to jakoś specjalnie, ale było coś w nim takiego, że miałam ochotę wiedzieć dokładnie gdzie się udał, z kim i dlaczego. Potrząsnęłam głową, by obudzić się z dziwnego transu, po czym ruszyłam wraz z moimi przyjaciółkami w stronę szafek. Nagle usłyszałam swoje imię wykrzykiwane co chwilę przez osobę biegnącą w naszym kierunku. Gdy postać zatrzymała się przed nami, na moją twarz wpłynął szeroki uśmiech.
- Uff, wreszcie was znalazłem. Czemu wy do jasnej cholery musicie przez cały dzień mnie unikać? Czuję się odrzucony - Wysoki, szczupły blondyn z rozwichrzonymi włosami i zaróżowionymi policzkami, oparł ręce na swoich kolanach, żeby móc zaczerpnąć więcej powietrza. Lekko opalona cera, prosty nos i błyszczące jak gwiazdy piwne oczy tworzyły razem naprawdę ciekawy widok.
- Cześć Luke! Jak tam? - Troian również posłała w stronę chłopaka uśmiech i podeszła w jego stronę. Luke Hemmings był o rok starszy od naszej czwórki, a przede wszystkim był moim przyjacielem. Spędzając pierwszy dzień w nowej szkole czułam się samotna, gdyż Shy akurat leżała chora w łóżku i nie było mowy o tym żeby chociaż na kilka minut się z niego ruszyła. Wtedy właśnie Luke wpadł na mnie zza zakrętu rozsypując wszystkie moje notatki i właśnie w taki sposób zaczęła się nasza przyjaźń.
- Hej, o co chodzi? - Powiedziałam cmokając go w policzek. Na jego twarzy zagościł słodki uśmiech.
- Dzisiaj wieczorem tam gdzie ostatnio jest organizowana fajna impreza. Większość ludzi ze szkoły na niej będzie, więc jest to miejsce w którym, zwłaszcza ty Lil, możesz zapoznać się z fajnymi ludźmi. Idziecie? - Blondyn popatrzył na nas z wyczekiwaniem w oczach. Dziewczyny po chwili odpowiedziały twierdząco, jednak ja nadal miałam lekkie wątpliwości.
- Lily? No chodź ze mną, będzie fajnie - Popatrzyłam na łagodną twarz Luck'a, który chwycił moją dłoń w swoją i czekał na moją odpowiedź.
- Zgoda - Słysząc to chłopak cmoknął mnie w policzek.
- No i świetnie. To o 18:30 będę po ciebie Lily, a z dziewczynami jeszcze się umówię - Powiedział i zniknął z mojego pola widzenia. Na końcu korytarza dostrzegłam jakiś ruch, który przyciągnął moją uwagę. Harry opierający się o jedną z szafek, przyglądał się z obojętnym wyrazem twarz sytuacji zaistniałej pomiędzy moimi przyjaciółmi a mną i jak gdyby nigdy nic odszedł, naciągając kaptur na głowę, gdy zobaczył moje zdezorientowane spojrzenie na sobie. Ostatnim co zobaczyłam była burza loków ukryta pod czarną osłoną, znikająca w tłumie za zakrętem.


Ufff, w końcu skończyłam I rozdział! Bardzo się cieszę z tego powodu i muszę wam zdradzić, że II jest już w przygotowaniu bo zbyt długo czekałam z tym. Przepraszam za taką długą nieobecność, ale teraz koniec pierwszego semestru, oceny..eh sami rozumiecie ;) I co? Jak wrażenia po pierwszym rozdziale? Macie może jakieś ciekawe pomysły na kolejne części? :) Z chęcią wszystkie przeczytam ;* Nie powiem wam kiedy dokładnie pojawi się II, ale mam nadzieję,że już całkiem niedługo :) Zapraszam również do wchodzenia na blog Imaginy o One Direction, którego również jestem autorką (Alex). Wiem, że rozdział dodaję późno, ale mam nadzieję, że jeszcze nie wszyscy z was śpią ;) Liczę na przynajmniej trzy, szczere komentarze z waszej strony :) Miłej nocy xx
PS: Jeśli są jakieś błędy stylistyczne i interpunkcyjne to poprawię je jutro ;) 

7 komentarzy:

  1. Jak zwykle wciągające !!! *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. *.* trzymajcie mnie ; 3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow.! Mi się bardzo podoba. Jak zwykle ;D Czekam na następne. ;D <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Wciągające i to bardzo ; ) Super rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + Kochana, mogłabyś wyłączyć kody? To przeszkadza. ;c Jeśli nie to okej i przepraszam za upomnienie <3

      Usuń
    2. pewnie! :) dziękuję że wgl mi o tym powiedziałaś bo myślałam, że usunęłam c: :*

      Usuń